Od kilku lat marzyłam by zdobyć szczyty Gór Świętokrzyskich. Drugiego dnia mojego pobytu w Kielcach postanowiłam wejść na Łysicę - najwyższy szczyt w Górach Świętokrzyskich. Nie dorównuje on jednak szczytom Tatr, ponieważ ma tylko 612 m.n.p.m. Po drodze na Łysicę kropiło, nie zniechęciło mnie to do dalszej wędrówki. Zdobyłam Łysicę! Postanowiłam iść dalej do Agaty (taki szczyt nie daleko Łysicy) W tym czasie zaczęło mocniej padać. Po chwili zaczęła się prawdziwa ulewa. Szłam, szłam dalej przed siebie. Do Agaty nie doszłam. Ale dotarłam do ostatniego punktu wyprawy - do kapliczki świętego Mikołaja. Tam przeczekałam największą ulewę. Ruszyłam w drogę powrotną. Rozglądałam się uważnie z myślą,że uda mi się dostrzec Agatę. Po ok. 45 minutach byłam już na parkingu, cała przemoczona,ale szczęśliwa.
Pod daszkiem po drugiej stronie jest napisane "Łysica 612m.n.p.m". Na jednym z kierunkowskazów pisze "Św. Katarzyna",a na drugim nie pamiętam co było napisane.
Piękne mokre głazy na szczycie Łysicy
Tym szlakiem wędrowałam (może na zdjęciu słabo widać, jest to szlak czerwony)
Widzę, że wycieczka udana :).
OdpowiedzUsuńJa jadę za tydzień w Sudety, więc sobie też jakieś Szczyty pozdobywam ;3.
http://because-its-my-story.blogspot.com/
Ja niestety nie byłam na Łysicy,byłam pod nią ♥ :*
OdpowiedzUsuńmoje-kolorowe-zycie.blogspot.com
Czyli wycieczka się udała ;) Ja co roku jeżdżę w góry, ale po wakacjach. Tak we wrześniu - październiku ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję ;3 Zapraszam do siebie - może zaobserwujesz ?
http://imagine-day.blogspot.com
Uwielbiam góry <3
OdpowiedzUsuńmagiczna-moda.blogspot.com