niedziela, 23 czerwca 2013

Po biwaku...

Wróciłam z biwaku. Spaliśmy na polanie niedaleko jeziora. A jak każdy wie nad wodą jest mnóstwo komarów, zwłaszcza o tej porze roku. Dlatego też jestem cała w bąblach. Wszystko mnie swędzi. Gdzie kolwiek nie dotknę czuję ból. Poza tym w czasie "rejsu" po jeziorze spaliłam sobie ręce. Nie wzięłam filtru przeciwsłonecznego,a nikt z drużyny nie miał,więc nie tylko ja się popaliłam. To jeszcze nie koniec. Gdy graliśmy w "Sztandary" maskując się wśród traw wpadłam po kolana w pokrzywy,potknęłam się o coś (korzeń lub kamień) i po kułam dłonie ostem. 
Nie wiem jak jutro pójdę do szkoły w takim stanie. Zwłaszcza,że mam WF,a moje kolana są w okropnym stanie. Nie mówiąc o rękach.

 Tak wyglądają moje kolana

Na zdjęciu powyżej widać różnicę między miejscem,które było przykryte rękawem od koszulki,a tym na które padały promienie słoneczne.

Moja spalona ręka. Piecze paskudnie ;c Praktycznie nie mogę nią ruszać...

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Minął tydzień...śladów po komarach prawie nie widać,a z rąk schodzi skóra. Ale już nie boli.

      Usuń

- nie bawię się w "obserwacje za obserwację". Jeśli podoba Ci się mój blog dodaj się do czytelników
- każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania
- Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i każdy z osobna ;)